–
Jeżeli masz trochę oleju w głowie,
to radzę nie wchodzić ci tam z powrotem – oznajmiła Ronny, kiedy
Charlie wychodziła ze swojego pokoju. – I nie waż się opuszczać
dzisiejszego dnia w szkole, już wystarczająco dużo narozrabiałaś.
Charlie
skinęła posłusznie głową i poczuła się jak zbesztane dziecko.
Czasami Ronny przeginała z tą opieką, ale dziewczyna cieszyła
się, że w ogóle może z nią porozmawiać. Wciągnęła głęboko
powietrze i ruszyła pustym korytarzem.
Nefilka
często wyobrażała sobie, że znajdzie w tym budynku przyjaciela,
jednak rzeczywistość nie pokrywała się z jej fantazjami. Wszyscy
ci, którzy skończyli niedawno osiemnaście lat, opuścili ten dom,
żeby żyć na własną rękę albo, by pójść na Uczelnię
Podziemia. Tylko Charlie pozostała tutaj jako „pisklak”.
Mieszkali tam też starsi; osoby, które wybrały egzystencję w
„bezpieczeństwie” (jednak Charlie mogłaby się spierać, czy ta
posiadłość faktycznie zapewnia ochronę). Ostatnio nie rodziło
się zbyt dużo Nefilów, a jeżeli już, to z niewiadomych przyczyn
ginęli jako niemowlęta. Najwyżsi niepokoili się tym, ale Charlie
jakoś to nie ruszało.
Chwyciła
mocniej ramiączko plecaka i odwróciła się, spoglądając na swój
dom. Czteropiętrowa rezydencja pomalowana na biało z seledynowymi
obramowaniami okiennic. Na parterze znajdowała się niewielka
weranda, tak, żeby zmieścić z około dwadzieścia osób w razie
ewakuacji. Po bokach budynku były malutkie albo duże balkoniki.
Antena telewizora wystawała zza dachu, choć i tak nie była tu
nikomu potrzebna, bo nikt nie oglądał tv. Charlie mogłaby
powiedzieć, że to nic nieznaczący i niewyróżniający się dom,
ale wiedziała, że niektórzy wiążą z tym miejscem wspomnienia –
zburzenie go z powodu złego ulokowania (stoi na pochyłości, co
powoduje, że w każdej chwili po prostu może zrobić wielkie bum!)
na pewno nie byłoby dobrą rzeczą. Nefilim zemściłby się na
władzach miasteczka, co nie wróżyłoby nic przyjemnego.
Dziewczyna
skierowała się w stronę ścieżki, która prowadziła przez las.
Aby dostać się do szkoły, musiała przez niego przejść, nie
miała innego wyjścia. Nie bała się tamtędy chodzić. Właściwie,
to nawet lubiła chadzać po suchej albo wilgotnej trawie (to
zależało od pory dnia). Zanuciła piosenkę Whitney Huston,
rozglądając się po konarach drzew.
–
Charlie...
– szepnął ktoś w jej myślach. Nefilka gwałtownie się
odwróciła, szykując do ataku. Nie zauważyła nikogo, żadnego
cienia, żadnego dźwięku, żadnego ruchu. Może
mi się tylko zdawało?,
wmawiała sobie. Wzruszyła ramionami i przeszła kilka kroków,
kiedy ktoś nagle rzucił się na nią i przewrócił ją na ziemię.
–
Witaj, słoneczko. Myślałaś, że
dam ci spokój? – wysyczał długowłosy chłopak, uśmiechając
się tryumfalnie. Charlie próbowała go zepchnąć, bo lekki na
pewno nie był, jednak to on okazał się w tym czasie szybszym i
związał jej nadgarstki, uniemożliwiając jej ruch.
–
Czego ode mnie chcesz? – wysyczała,
patrząc na niego z dołu.
–
Ja akurat niczego, po prostu odwalam
za kogoś czarną robotę – odparł, zaciskając mocniej węzeł. –
Może nawet będziesz mi za to dziękować, kto wie?
Charlie
zaczęła się wić i kopać napastnika, jednak nie udawało jej się
to. Po pięciu minutach dała sobie spokój. Czemu
muszę być taka słaba?,
zganiała się za brak umiejętności. Chłopak przerzucił ją przez
ramię i ruszył przez las. Wcześniej jeszcze zakleił dziewczynie
usta, żeby ta nie mogła wrzeszczeć.
Po
dziesięciu minutach długowłosy zatrzymał się przy jakiejś małej
polance w środku puszczy, na której stała malusieńka chatka.
Weszli do środka. Okazało się, że wnętrze wcale nie wyglądało
tak, jak tego oczekiwała Charlie. Spodziewała się jakiś rupieci
albo nawet łóżka polowego, a tu co? Kolejne wrota, które na pewno
nie prowadziły na zewnątrz.
Kiedy
tylko przekroczyli próg, zauważyła szkarłatną poświatę bijącą
od podłogi. Przymrużyła lekko oczy, po czym podniosła wzrok i
zauważyła spływającą krew ze ścian. Krzyknęła głucho,
próbując wydostać się z mocnego uścisku chłopaka.
Czarnowłosy
postawił dziewczynę na nogi, odwiązując sznury i odklejając
taśmę z jej ust.
–
Nie próbuj uciekać, bo i tak nie
trafisz do wyjścia beze mnie – oznajmił, zarzucając jej
nonszalancko rękę na ramię. Charlie odsunęła się znacząco i
spojrzała na niego z pogardą. Pociągnął ją za sobą, kierując
się w stronę czerwonej jaskini. Nefilka musiała przymknąć oczy,
bo krwistoczerwony kolor aż raził ją po ślepiach.
Przeszli
przez korytarz i od razu znaleźli się w eleganckim salonie. Na oko
można było stwierdzić, że należał do jakiegoś mężczyzny.
Ciemne meble, posadzka, ściany – jaka dziewczyna chciałaby, żeby
jej dom tak wyglądał? Charlie bardzo podobała się aranżacja
mieszkania, choć niewiele się tam znajdowało. Czarna kanapa, która
stała na środku pokoju, położona była na dużym, okrągłym
dywanie. Mebli tu prawie nie było widać, oprócz małego stolika do
kawy i niewielkiego telewizora.
Jakby
na potwierdzenie tezy Charlie, nagle ktoś wyłonił się zza drzwi i
podszedł do swoich gości.
–
Jak zwykle dobrze się spisałeś,
Shaun. Dziękuję, że przyprowadziłeś tutaj pannę Anderson. –
Obydwoje podali sobie ręce i skinęli głowami.
Dziewczyna
wpatrywała się w nieznajomego z otępieniem. Nigdy w życiu nie
spotkała tak przerażającej osoby! Odziany był w ciemny golf i
dżinsy, ale to nie przez to Charlie bała mu się dokładniej
przyjrzeć. Jego oczy były całkowicie czarne, pozbawione
jakiegokolwiek życia; zupełnie, jakby umarły. Spojrzenie mężczyzny
przenikało ją na wylot. Wystraszyła się i schowała za Shaunem,
odtrącając na moment niechęć do chłopaka.
–
Czy mógłbyś nas na chwilę
zostawić, Shaun? – zapytał, wskazując ręką na wyjście.
Długowłosy wycofał się, spoglądając uważnie na Charlie. –
Proszę, usiądź.
Nefilka
niepewnie przysiadła się do niego i zaczęła nerwowo bawić się
palcami, czekając, aż on pierwszy przerwie tę niezręczną ciszę.
–
Nie zwracaj uwagi na te oczy –
zaczął, uśmiechając się lekko pod nosem. Charlie nie mogła go
posłuchać, bo gdy na niego patrzyła, miała wrażenie, że
mężczyzna patrzy gdzieś za nią, a nie skupia się na jej osobie.
Prawda była jednak inna. – Otóż jestem jednym z dziewięciu
Najwyższych, ale może zdążyłaś się już domyślić. Nazywam
się Michael i jesteś tutaj ze mną po to, żebym mógł w
jakikolwiek sposób ci pomóc.
–
W jaki sposób, proszę pana? –
zapytała.
–
Mów mi po prostu Michael – rzekł,
machając przy tym ręką. – Chodzi o twoje bezpieczeństwo,
Charlie. Na pewno wiesz o tym, że nie jesteś tylko zwykłą
Nefilką. Czy może pamiętasz, kim jest twój ojciec?
Dziewczyna
nie odpowiedziała mu. Czuła się jak małe dziecko, które nie ma
prawa głosu.
–
Pewnie nie jesteś świadoma, jakie
niebezpieczeństwo czeka na ciebie za każdym rogiem. Po ukończeniu
osiemnastego roku życia będziesz najbardziej ściganą ofiarą na
tym świecie. Dlaczego? Ponieważ po osiągnięciu pełnoletności
przez Innych, każdy przechodzi przez, jakby to powiedzieć,
metamorfozę. Jeżeli chodzi o ciebie, to będzie naprawdę wielkie
spektrum – jesteś córką Lucyfera i najbardziej zaufanej
Serafinki Boga, posiadasz moce niebiańskie jak i piekielne, dlatego
każda ze stron zechciałaby cię mieć po swojej, rozumiesz?
–
To znaczy, że nie mogę opowiedzieć
się po żadnej ze stron?
–
Musimy zachować w Podziemiu
równowagę. Nie możemy pozwolić sobie na jakąkolwiek przewagę
pomiędzy stworzeniami Piekielnymi czy Niebiańskimi.
–
No to co ja mam zrobić? – Patrzyła
teraz pewnie w jego oczy, odstawiając na bok nieufność do
Michaela.
–
Ty musisz być teraz bardzo czujna,
my zajmiemy się resztą. Przydzielimy ci ochronę, która będzie
przy tobie cały czas. Chyba Shaun będzie dobrą osobą –
oznajmił. Nefilka chciała zaprotestować, ale to chyba byłoby
niegrzeczne z jej strony. Zahamowała chęć wyrażenia swojej opinii
i usadowiła się wygodniej na kanapie.
–
Muszę jeszcze coś wiedzieć? –
zapytała. Chciała jak najszybciej stamtąd wyjść.
–
Nie rozmawiaj z nikim podejrzanym, to
jedno. Drugie, to uważaj na siebie, Charlie. Będziemy w kontakcie.
Jeżeli coś będzie cię trapiło, porozmawiaj z Shaunem. On jest
doskonale poinformowany w sprawie. – Wstał z kanapy i podszedł do
dziewczyny, podając jej rękę, jakby chciał ją jakoś w ten
sposób pocieszyć. Uśmiechnął się lekko i zawołał
długowłosego, żeby zabrał Nefilkę do szkoły.
Pożegnali
się i razem z Shaunem ruszyła przez szkarłatny korytarz, by wyjść
z mieszkania Michaela. Charlie rozglądnęła się za swoim
plecakiem. Zapomniała, gdzie go zostawiła. Może na szosie, kiedy
czarnowłosy na nią wpadł? Nie pamiętała i chyba mogła pogodzić
się ze stratą książek. Odwróciła się do chłopaka, który stał
uśmiechnięty, trzymając jej torbę. Wyrwała mu go i syknęła,
nie wierząc w jego dobroć. Niedawno chciał ją zaciągnąć do
nie-wiadomo-jakiego-miejsca, a teraz taki milutki? Nie wierzyła, nie
wierzy i nie uwierzy w żadne jego słowo, to mogła sobie przysiąść.
–
Jeżeli masz mnie ochraniać, to może
zacząłbyś od prysznica? – warknęła, nie siląc się na
kulturę. – Tym smrodem mnie raczej zabijesz, niż obronisz przed
czymkolwiek.
–
Naprawdę jest tak źle? – Jego
twarz wykrzywiła się w grymasie, nie dowierzając jej słowom.
–
Nie czujesz? – zakpiła.
–
Nie mam węchu – odpowiedział
szczerze. – Masz jeszcze dwadzieścia minut do lekcji, chyba możemy
wstąpić jeszcze na chwilę do mnie, skoro tak przeszkadza ci mój
zapach.
Shaun
pobiegł szybko w kierunku stromej ścieżki, przywołując gestem
ręki Charlie, aby za nim pobiegła. Tak też zrobiła, wydmuchując
wcześniej głęboko powietrze. Jeżeli
on w taki sposób chce mnie ochraniać, to chyba padnę za pierwszym
razem, kiedy ktoś będzie chciał mnie zabić,
pomyślała. A może
nie powinnam tak wybredzać? On chce mi pomóc, a ja to olewam...
Dziewczyna
dorównała mu kroku i przyjrzała się długowłosemu. Uśmiechnęła
się, patrząc na jego niewinną twarz. Chłopak jest oddany
Michaelowi i po prostu robił to, co Najwyższy mu kazał. Charlie
zrozumiała to i pomyślała, że może uda im się zaprzyjaźnić.
Kiedyś.
Witam. c:
OdpowiedzUsuńTutaj pozwolę sobie coś wtrącić, w porządku? Taka natura.
Po pierwsze. "Charlie próbowała go zepchnąć, bo lekki na pewno nie był," - jakoś nie rozumiem ciągu przyczynowo-skutkowego. Chodzi o to, że tylko próbowała go zepchnąć, ale był za ciężki, żeby się to udało, tak?
"Po pięciu minutach dała sobie spokój." - czy pięć minut leżeli i się szarpali? Sądzę, że chodziło Ci raczej o chwilę.
No. To tyle w sumie jeśli chodzi o krytykę. Zgrabnie dość to wyszło; zaciekawiły mnie dwie rzeczy. Pierwsza, jakie moce objawi Charlie, druga, jak pikantna była ta historia z Lucyferem i Serafinką. A, no i oczywiście, jak rozegrasz fabułę dalej, bo zawiązuje się powoli konkretna akcja.
A rozdział bardzo dobrze napisany, oczywiście.
No to pozdrawiam!
Tak, Charlie próbowała mu się wyrwać przez pięć minut, ale była za słaba, żeby go z siebie strącić. Nie miała po prostu szans. Moce Shauna wyjaśnią się później, bo na pewno ma inne niż Charlie. To oczywiście było wspomniane, że każdy ma unikalną, jedną moc, no ale może nie czytałaś.
UsuńA jeżeli chodzi o Serafinkę i Szatana... To może zostawię to dla siebie. Oni nie będą jakimiś głównymi bohaterami, a ich znajomość była tylko przelotna.
Dzięki za komentarz (mi się osobiście nie podoba ten rozdział, ale to tylko grymas autora). Czekam u Ciebie na prolog czy co tam wstawisz. ;)
A szkoda. Takie historie są świetne, ale jak już wolisz, niedopowiedzenia też potrafią być piękne.
UsuńA błędy to ja piszę strumieniem świadomości, bo robię to zawsze i wszędzie, noale jaka Twoja wola, już milczę.
Staram się to jakoś napisać, ale jeszcze mnie to nie satysfakcjonuje. .D.
Pozdrówki.
No to może, od początku. Oprócz błędów... to się chyba mówi logicznych (choć głowy nie dam ), które wychwyciła Athemoss, raczej nic więcej nie rzuciło mi się w oczy.
OdpowiedzUsuńZ jednej strony dużo się dzieje, ale z drugiej niewiele. To przez to, że wszystkie wydarzenia są sklejone, w jedną krótką całość. Nie mam absolutnie nic przeciwko krótkim notką - są praktyczne i poręczne... jednak... jednak brakuje mi czegoś jeszcze po między tym, że tak powiem ,,zlepkiem''. Zabrakło mi też zainteresowania Charlie swoimi rodzicami - rozumiem, że może należeć do tego rodzaju nastolatków, którzy, że tak powiem mają na wszystko wyjebane - jednak brakło mi właśnie tej reakcji - pozytywnej lub negatywnej, ale jednak. Nie na co dzień dowiadujesz się, ze twoim ojczulkiem jest sam Lucyfer ;)
Tu też a propos pochodzenia... jeśli Lucyfer jest tym kim ogólnie przyjmujemy - czyli upadłym aniołem, a jej matka Sarafinką - ale także aniołem. Czy to nie znaczy, że Charlie jest w takim razie najzwyklejszym aniołem, po prostu bez konkretnej rangi, a nie nefilim ? Ale to już takie moje luźne przemyślenia na ten temat.
Akcja się kręci, choć w przypadku twojego boga akcja kręci od prologu, jednak teraz lepiej widać, w którą stronę będzie ta akcja się rozwijać, mamy już zalążek fabuły i mam nadzieje, że coś niesamowitego zacznie pchać ją do przodu.
To chyba tyle moich wariacji na ten temat. Życzę dużo weny i pomysłów, bo naprawdę co raz bardziej mam ochotę na dalszą część.
Wszyscy wmawiają Charlie, że ona jest Nefilim. Ale tak nie jest. Kim jest, to się wyjaśni później. Poza tym Charlie nie poznała swoich rodziców, więc jak ma reagować? Cóż, mogłam to wtoczyć w tekst.
UsuńA co do zwężania się fabuły, to chyba jeszcze nie teraz. Przewiduje z dwa rozdziały, żeby wprowadzić jeszcze niektórych bohaterów, którzy są kluczowi.
Bardzo dziękuję za komentarz. Akurat bardzo mi zależy, żebyś dzieliła się swoją opinią na temat mojego bazgrania. ^^
A poza tym do błędów: ufam swojej becie i wiem, że takowych nie ma (może do logiki faktycznie coś jest, ale to już moja sprawa, bo to ja kreuje świat), więc nie musicie nic szukać, naprawdę. ;)
Mój komentarz będzie może inny od poprzednich bo nie zamierzam przyczepiać się do błędów językowych, stylistycznych itp. bo jakoś nie widzę siebie w takiej roli i uważam, że się do tego zbytnio nie nadaję. Przepraszam.
OdpowiedzUsuńPierwsze wrażenie kiedy weszłam na bloga:
Oczywiście świetny wygląd który sprawił, że nie wyłączyłam strony. Jedyne co bym zmieniła to usunęła pasek nawigacyjny z bloggera bo trochę przeszkadza.
Musze pochwalić za dobór muzyki bo jest świetna i gdybym tylko mogła wiedzieć co to za tytuł (bądź link) to byłabym mega wdzięczna bo wpadła mi w ucho. Chętnie bym sobie posłuchała przed snem.
Wpadłam na bloga całkiem niedawno przez twoje komentarze na blogu "Marzyłam". Przeczytałam od razu wszystkie rozdziały. Nie jest to to samo co czytanie Tolkiena, Martina, Lewisa itp. Nie wymagam tego też od ciebie - każdy jakoś zaczynał. Nie mniej jednak podoba mi się twój styl pisania, miło się czyta.
Bardzo spodobało mi się to:
Ignoruję spam w zakładce do tego przeznaczonej (Kobiałka), jeżeli nie skomentowałaś chociaż jednego mojego postu. Bądźmy poważni i nie bawmy się w "Świetny blog! Zapraszam do siebie!".
Uważam, że pisanie komentarzy tylko po to by zaprosić kogoś na swój blog jest dziecinne, śmieszne, żałosne... Puste komentarze na pewno nic nie dadzą chyba, że pustym ludziom.
Oczywiście do obserwatorów się dodałam (a blogów obserwowanych zbyt wielu nie mam).
Wielkie dzięki za komentarz. ;)
UsuńRzucam linkiem, z którego zaczerpnęłam muzykę: http://www.youtube.com/watch?v=oh6NKK8M2VQ < Raczej gra to Martin Ortega, ale głowy nie dam (chociaż do pierwszej melodii jestem pewna, że to on).
No i skoro tu wpadłaś, to, hm, też chciałabym wpaść do Ciebie, ale nic nie widzę. :(
Co do tych komentarzy... Moim zdaniem jak ktoś skomentuje na przykład post, wyrazi opinię na ten temat a dopiero POTEM się zreklamuje, to wszystko okej. Sama formułka "zapraszam do mnie" bez skomentowania to faktycznie dziecinada, dlatego ja to tępię i ścigam ludzi. ;)
Co do pasku nawigacyjnego... nie mogę grzebać w kodzie HTML, więc trudno mi go będzie usunąć. To chyba błąd szablonu...
UsuńSerdecznie dziękuję za link ;*
UsuńNa razie nie ma gdzie wpadać bo nie ma nic co byłoby do oglądania. Planuję coś, ale gdy będę miała więcej czasu. Chcę też, aby było to coś do końca przemyślanego. Jednak raczej coś w stronę graficzno-rysunkowe (na pewno nie ta popularna, nowoczesna forma "pamiętnika" z seri.. przepraszam, że dawno nie pisałam posta, ale ... kupiłam sobie dzisiaj ser i masło).
Co do paska nawigacyjnego... myślę, że nie trzeba grzebać w HTML. Wystarczy wejść w układ bloga. Obok Favikony, na samej górze powinno znajdować się coś takiego jak "Pasek nawigacyjny". Klikasz edytuj i wyskakuje ci okienko z wyborem kolorów. Na samym spodzie jest opcja wyłącz w którą klikasz. Może, akurat w tym szablonie nie ma czegoś takiego w co wątpię, bo szablonów miałam wiele z różnych źródeł na blogu i zawsze takowa opcja była. :)
Haha, świetny przykład podałaś. Jak już coś założysz, daj znać, na pewno zaglądnę. I z tym paskiem miałaś racje, faktycznie coś takiego tam jest i już pozbyłam się problemu! ;)
UsuńZawsze do usług :))
UsuńHALO?! Na serio w marcu? Czekam na kolejną część ;))
UsuńMam już napisaną, tylko moja beta jakoś się nie odzywa i nie wiem, co jest. Od razu po odesłaniu przez Drop tekstu dodam. ;)
UsuńZaprosiłaś mnie, więc się melduję, ale uprzedzam też, że komentarz piszę znad podręcznika od historii, więc musisz wybaczyć to, że pewnie będzie nieskładny i w ogóle. c:
OdpowiedzUsuńTeż zaciekawił mnie rodowód głównej bohaterki, ale bardziej zagłębiłam się w genezie słowa Nefil. Sprawiłaś mi podróż sentymentalną do pewnego bestsellera pani Beccy Fitzpatrick. Ale chyba nie nad tym powinnam się rozwodzić.
Dobrze, że jest więcej opisów niż dialogów i tekst jest podzielony na akapity, naprawdę świetnie się to czyta. Nie obyłoby się w takiej tematyce bez drastycznych scen i wulgaryzmów, jako osoba niepełnoletnia nie czuję się jednak specjalnie zdemoralizowana. Poza tym, fenomenalna postać Shauna, ale nie przyćmiewająca głównej bohaterki. Cóż więcej?
Chyba to, że zyskujesz kolejną czytelniczkę.
Pozdrawiam :)
Ja może zacznę od krytyki, takie zboczenie. Nie, nie chodzi mi o błędy, tylko raczej o brak... czegoś. Nie uważasz, że hm... napaść na Charlie, była taka bez emocji? Może, jakby... nie wiem, dziewczyna zareagowałaby bardziej gwałtownie? Ty to po prostu skróciłaś, że po pięciu minutach dała sobie spokój. Zwracaj uwagę na takie szczegóły, bo wbrew pozorom one sa bardzo ważne, a i jeszcze zerknęłam na komentarze - nie można stwierdzić, że coś nie musi być logiczne, bo to Twoje opowiadanie, weź pod uwagę, że my nie siedzimy w Twojej głowie i nie domyślimy się, o co Ci chodziło, więc Ty musisz logicznie i jasno pisać.
OdpowiedzUsuńA teraz przyjemniejsza część komentarza. Trafiłaś w moje gusta, trafiłaś i to bardzo dobrze! Uwielbiam tego typu opowiadania - już w pierwszym rozdziale (nie obraź się, ale poprzednie dwa posty, to były dla mnie jak prologi) pokazałaś, że będzie kilka wątków! W mojej głowie już się zarysował lekki szkic jak się potoczy opowiadanie, wybacz, znów takie zboczenie, lubię coś przewidywać. Polubiłam Shauna, śmieszny chłopak, myślę, że nieźle będzie dogryzał naszej głównej bohaterce, mam wrażenie, że jest wesołą postacią. Jednak za nic nie mogę określić głównej bohaterki, w sumie, to pierwszy rozdział, który nie bardzo pokazuje jej charakter, więc jest dla mnie neutralna.
Dziękuję za komentarz u mnie i pozdrawiam!
Witaj :)
OdpowiedzUsuńNa początku dziękuję za przeczytanie mojego wpisu.
Twój blog jest wykonany bardzo profesjonalnie, podziwiam. Mam nadzieję, że z biegiem czasu i mi uda się stworzyć tak dopracowaną szatę graficzną.
Historia, o której piszesz jest ciekawa i na pewno będę zaglądała, żeby poznać kolejne odsłony.
Pozdrawiam :)
http://improbuslamiaest.blogspot.com/
Hej, kiedy umieścisz nowy rozdział?
UsuńZa jakiś czas, musi jeszcze podlec poprawie becie, a później już będzie opublikowany. Przewiduję go tak do maks miesiąca. ;)
UsuńA do Ciebie już idę czytać nową notkę.
W takim razie czekam :)
UsuńJak zaczęłam czytać to pierwsze co rzuciło mi się w oczy to słowo Nefilka. Skojarzyło mi się od razu z nekrofilką, noale to pewnie tylko moja spaczona wyobraźnia. Piszesz "Bądźmy poważni i nie bawmy się w "Świetny blog! Zapraszam do siebie!", noale sama to robisz, co moim zdaniem jest dość chamskie. Pisać wymuszony komentarz i na końcu dodawać "Zapraszam do mnie na nowy rozdział!" Nie wiem jak ty, noale mnie to by szlag trafił :)
OdpowiedzUsuńWymuszony? Chyba nie piszę "podobało mi się, ale to tyle, zapraszam do siebie". Komentuje całą notkę, bez żadnego wymuszania, prze anonimku. Poza tym jak coś do mnie masz, kieruj się do mnie normalnie, a nie kryjąc się.
UsuńI tak, sprzeczna wyobraźnia. Nefilim to potomstwo upadłych aniołów z kobietami ziemskimi.
P.s: nigdzie nie piszę, że jest nowy rozdział. Może raz, do jednej osoby, ale nie w takim kontekście, kochana/-y.
P.p.s: dzięki za opinię, chociaż to nie jest do końca prawdą (pomijając ten jeden przypadek). ;)
A teraz coś odnośnie najnowszego rozdziału.
OdpowiedzUsuńBardzo podbają mi się stosowane przez ciebie opisy. Nie są podane w nachalny sposób, ale subtelnie i powoli pomagają czytelnikom wczuć się w tworzony przez ciebie świat.
Jakoś nie potrafię do końca zaufać Michaelowi, a co do Shauna... Cóż, mam wrażenie, że on i Charlie będą tworzyć jedną z tych pozornie niedopasowanych par, które jednak mogą na sobie naprawdę polegać i że nie polecenie Michaela nie będzie miało na to aż takiego wpływu ;)
Spóźniona, ale jestem.
OdpowiedzUsuńZaskoczyło mnie to, że Shaun jest po stronie Charlie. Te napaście nie wyglądały jakby Shaun był pokojowo nastawiony do dziewczyny, a tu takie coś. Teraz ma być jej ochroniarzem. Trochę nie rozumiem tych podchodów z porwaniem, bo może wystarczyłaby rozmowa. No, ale z drugiej strony chyba Charlie nie uwierzyłaby Shaunowi i pewnie szybciej by przed nim uciekła niż zgodziłaby się dobrowolnie udać do Michaela.
Kolejna sprawa. Charlie nie ufa Michaelowi, ale wierzy w jego słowa i pozwala, by Shaun za nią łaził? Dla mnie to trochę dziwne. Skoro będą o nią walczyły siły dobra i zła, to skąd pewność, że Michael jest tym dobrym? Te czarne oczy nie kojarzą się zbyt dobrze.
Jest jeszcze coś co mnie zaintrygowało. Jak to Shaun nie ma węchu?! Stracił go czy nie miał w ogóle?
A tak poza tym jestem ciekawa jak się ułożą relacje między Charlie a jaj ochroniarzem.
Charlie jest płochliwa, nie ufa nikomu, dlatego zawsze wciska sprinta i ucieka.
UsuńCo do "łażenia" Shauna za Charlie. Charlie nie ma tutaj nic do gadania, poza tym nawet to lepiej, że ktoś ją ochrania.
No i czemu jesteście tak źle nastawieni do Michaela? :(
A co do węchu Shauna, wyjaśni się to w późniejszych rozdziałach. :)
Dzięki za komentarz! ;)
Może to wina jego wyglądu, ale mam dziwne wrażenie, że Michael kłamie xD nw czemu, ale mam wrażenie, że robi Charlie w babmuko xD jeśli tak to się pisze xD
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie, czemu oni mieszkają w domu, który może się zawalić w każdej chwili ;P Wspomnienia wspomnieniami, ale życie jest chyba ważniejsze xD
Charli jest natomiast słodziutka, wydaje mi się trochę zagubiona, z tym plecaczkiem i wgl ;P Lubię ją strasznie, jest cudowna ;D
Shaun śmierdzi? Ciekawe xD Chociaż odnoszę wrażenie, że śmierdzi tylko dlatego, żeby Charlie mogła się zczaić, że on nie ma węchu xD
Świat, który stworzyłaś nadawałby się wręcz do jakiejś zajebistej gry komputerowej ;P
Intryguje mnie ta strzałka po lewej stronie :P wiem do czego służy, ale nacisnęłam na nią chyba 3 razy xD nie potrafię wyjaśnić swojego zachowania xD
Pozdrawiam
Court.
www.hgwk.blogspot.com
Polubiłam tą Charlie. Wydaje się miła.
OdpowiedzUsuńJuż wiedziałam, ze coś się zdarzy, gdy weszła do tego ciemnego lasu, tylko nie spodziewałam się, że to będzie ten chłopak. On jest bardzo irytujący.
Zastanawia mnie tylko po co ją uprowadził? Rozumiem, że chcą, aby na świecie panowała równowaga, ale musi być coś jeszcze...
Charlie oszaleje z Shaunem. Nie lubi go, zreszta jej się nie dziwię. Koleś ją gonił, potem porwał, a teraz okazuje się, że ma ją jeszcze pilnować...
Coś mi się wydaje, że się w nim zakocha :D. Takie są moje przypuszczenia.
____
Wybacz, że nie zerknęłam, ale jeśli mnie ktoś nie powiadamia o nowych rozdziałach, to nawet nie wiem, czy się następny pojawił :). Wolę, gdy mnie ktoś o nich informuje. Mam za dużo blogów, aby cały czas patrzeć, czy nie pojawiło się coś nowego :). I nie rozumiem czemu miałabym cię hejtowac? Nienawidzę tego robić, nigdy tego nie robię. Przecież wypowiedziałaś swoje własne zdanie niby dlaczego miałabym cię obrażać?
Pozdrawiam!
Amy ;)
Wszyscy mają coś do Shauna, a co Shauna mam coś również i ja, w każdym razie, efekt był zamierzony.
UsuńA co do tych powiadamiań, to ja tak jakoś nie lubię się narzucać. Wystarczy, jak ktoś zaobserwuje bloga, żeby nie było zamieszania.
Dzięki za komentarz. ;)
Czytając ten rozdział zauważyłam kilka błędów stylistycznych i logicznych, ale widzę, że osoby, które wypowiadały się wyżej już wszystko na ten temat napisały. Jeżeli chodzi o samą treść to jest dla mnie zwieńczeniem wszystkiego czego szukam w amatorskim, internetowym opowiadaniu. Akcja dzieje się dosyć szybko, poprzeplatana jest ze szczegółowymi, choć niezanudzającymi opisami, a świetnie wykreowani bohaterowie pozwalają mi "wejść" w swój świat. Jestem pod ogromnym wrażeniem dojrzałości z jaką się wypowiadasz, a widać to dosłownie wszędzie; w postach, zakładkach i każdym słowie jakie wypływa z Twoich ust (może bardziej wypadłoby napisać palców? :>). Poza tym szablon jest w tym wszystkim przysłowiową wisienką na torcie - nadaje mrocznego klimatu, jest profesjonalnie wykonany, a więc nie odwraca uwagi czytelnika od tekstu. Mam nadzieję, że nowy rozdział się wkrótce pojawi, nie wytrzymam długo w takim napięciu! :)
OdpowiedzUsuńnapisze-nam-zycie.blogspot.com
Ciekawy rozdział, lekko się czyta. Lubię takie klimaty. Dodaję do obserwowanych.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na mojego bloga:
www.fantasymilosc.blogspot.com
Ależ ten piątek u mnie długi, prawda? Wybacz, że tak późno do Ciebie przybywam, noale czasu nie miała, bo egzaminy, potem odpoczywałam, no i tak nadchodzę teraz.
OdpowiedzUsuńProlog… cóż, zdecydowanie bardziej spodobał mi się fragment z księgi niżeli Twój. W tym Twoim jednak końcówka mnie poruszyła „Nikt nawet nie spojrzał w jej stronę. Nikt się z nią nie przywitał. Nikt się do niej nie uśmiechnął. Nie potrzebowała żadnej rozmowy. Mogła liczyć tylko na siebie, bo tylko ona była w stanie zrozumieć, jak blisko jest już koniec.” Wpierw z tego fragmentu bije pewien smutek, potem natomiast groza, którą uwielbiam. Właśnie ten moment zaciekawił mnie na tyle, iż od razu zabrałam się za czytanie, a nie – tak jak w wielu przypadkach – odłożenia na później.
Rozdział pierwszy: na początku zaznaczę, iż tytuł jest niesamowity. Pierwszy akapit i pierwsza myśl „czyżby bohaterka miała z lekka nierówno pod sufitem, skoro ją zamykają we własnym pokoju?”. Dalej coś się tam wyjaśniło, noale nie rozumiem, dlaczego ją zamknęli. Przecież miała moce, dzięki którym mogła się uwolnić.?
Końcówka, tak jak w prologu, najbardziej mi się podoba. Przycisnęła mnie do ziemi i czytałam jak zaklęta. Strasznie mnie intrygowało, jak to się skończy. Czego on chciał? Hm, jestem ciekawa, więc lecę czytać dwójeczkę!
A, i piszesz bardzo ładne opisy. Nie są długie, wręcz idealnie pod kątem długości, no i nie przynudzają.
Rozdział drugi: nieznany chłopak. Hm, coś czuję, że będą z nim kłopoty. Scena na cmentarzu była pełna grozy. Strasznie mnie zaintrygowało, kim jest nieznajomy i czy to prawda, iż Xavier powiedział mu prawdę. Jeżeli tak, to pewnie przez to nie żyje.
Ten fragmencik z Księgi Henocha był cudny. Taki tajemniczy i wgl. Mam nadzieję, że niedługo się czegoś więcej dowiemy o nim.
No i ostatni rozdział: Tak nas trzymałaś w napięciu, a tu chodziło o niegroźną rozmowę. Ach, kamień spadł mi z serca. Snułam różne czarne scenariusze, ale takie nie wysnułam. Końcówka zwaliła mnie z nóg. Jaka ta Charlie pewna siebie. Sama nie wiem, czy ją lubię czy wręcz przeciwnie. Jak na trzeci rozdział mało o niej wiem, więc ciężko mi stwierdzić.
Szkoda, że taki krótki post. Mam nadzieję, że w przyszłości będą krótsze. Bardzo podoba mi się muzyka, która gra po wejściu na Twoją stronę, noale to, iż sama się włącza jest irytujące. Zaczęłam czytać Twojego bloga w nocy i jak muzyczka rozbrzmiała po całym pokoju, jak wszyscy już spali, to braciszek aż wstał XD Jest to jednocześnie plus, jak i minus.
Nie będę się już bardziej rozpisywała, bo nie mam się nawet do czego przyczepić, a zawsze coś znajduję xD A, i odpowiadając na Twoje pytanie: wszystkie opowiadanie są do siebie jakoś podobne. Jeżeli chodzi o nasze, to mówiąc szczerze, nie jestem pewna. Za mało wiem, aby to stwierdzić.
Dobra, teraz naprawdę kończę.
Pozdrawiam i życzę weny oraz mam nadzieję, iż rozdział pojawi się niedługo.
Czemu przestałaś pisać?
OdpowiedzUsuńhttp://wirtualna-gazeta.blogspot.com/
Hm, jeżeli chodzi o komentowanie Waszego bloga (???) to zaglądam tam, ale nie miałam zbytnio czasu na komentowanie.
UsuńJeżeli chodziłoby o tego bloga - też nie mam czasu na publikowanie, mam już napisany rozdział ale ciągle zapominam wysłać go becie, no i zajęta jestem drugim projektem/książką, tym razem poważniejszym. :)